You are currently viewing #SeniorzyPiszą: styczniowa składanka tekstów

#SeniorzyPiszą: styczniowa składanka tekstów

 W cyklu #SeniorzyPiszą przedstawiamy kolejne utwory. Tym razem wiele gatunków i różnorodne tematy. Zapraszam do lektury!

Twórczość Alicji Karniej

Wyobraź sobie /Tytuły książek tłustym drukiem/

Kieruje Tobą Zabójcza ciekawość, chwilowo Uśpiona namiętność do świata. Interesują Cię Inni Ludzie, rośnie Apetyt na więcej. Poszukiwanie staje się celem. Szukasz odpowiedzi na pytanie: Człowiek w poszukiwaniu sensu. Otwierasz Słoik z marzeniami, czy będzie to Puszka Pandory? Czym jest to Zaproszenie do swego życia, gdzie Pióro będzie Twoim orężem? Kolejne Spełnienie, Uśpiona fiksacja, a może porywasz się Z motyką na słońce? Nie wiesz, kogo spotkasz Za zakrętem ścieżki życia.

Urzeka Cię Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy. Jak zostać pisarzem? Chcesz przejść przez życie Tanecznym krokiem, gdzie rekwizytem jest Laska nebeska? Ot, taki Kaprysik. Odkrywasz, że Fakty muszą zatańczyć, a Partytura na wietrze ma się dobrze.

Mówisz innym: Zaufaj swoim marzeniom, wiedząc, że Życie jest zbyt krótkie, żeby je

traktować Całkiem na serio. W końcu Ten się śmieje, kto ma zęby.

Jak zawsze, nie bawi cię Życie na niby. Tworzysz Projekt: Prawda, gdzie Nie ma

miejsca na Fałsz. Zachęcasz innych: Spójrz prawdzie w oczy. Zadajesz pytania o Sens życia, Pytania zadawane sobie, rozważasz Mieć czy być. Zmień myślenie, a zmienisz swoje życie. Przekonujesz innych: Nie mówcie, że nie mamy niczego. Gdzie leży Sens wszystkiego? Zastanawiasz się Czy to się dzieje naprawdę? Odpowiada Ci Myślenie pytaniami. To my tu teraz jesteśmy. Obca jest Ci Ucieczka od bezradności.  Dzięki temu powstają Opowieści pełne emocji, a Ludzie, ludzie… mają co czytać i komentować. A Wszyscy pytają dlaczego. Jak to się stało? Przed nimi Niedziela, która zdarzyła się w środę, w końcu Tytuł powinien być metaforą. Czy to jest Nauka dla wszystkich?

Wszystko przed tobą, słowo to Osobliwa materia, ciężka praca, ale Nie wszystko musi być trudne. To, co możliwe, nie zawsze jest realne, czy znajdziesz na to Odpowiedź? Wiesz, że Najlepsze przed Tobą, jak powtarza Twój Mistrz. Czekają cię Ciężkie lata, a Droga do sukcesu jest kręta, pełna niespodzianek, czasem jest to Droga donikąd. Miesiące, nawet Lata ciężkiej pracy, gdzie Łzy w deszczu nie schną szybko, a Życie nie kończy się na mecie. Tracąc nadzieję, wiesz, że Trzeba długo iść, żeby dojść do siebie. Słyszysz: Spróbuj mi zaufać. Wszystko zaczyna się w głowie, a kończy, gdy nie działasz. Czym jest/będzie to Inne życie? Zawsze nie trwa wiecznie. Magia myślenia na wielką skalę może zdziałać Cuda. Jak to możliwe?

Przed Tobą Casting życia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Siła marzeń

jest wielka, stoisz Na scenie życia i mówisz: Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi, To ja,

Wolny człowiek

O Autorce

Dlaczego przelewam myśli na papier? Zbieram i utrwalam wspomnienia. Tyle i aż tyle. Lubię wyzwania, dlatego biorę udział w konkursach. Ukazało się już 11 moich tekstów: w książkach „Opowiedz o miłości” i „Opowiedz o szczęściu” (w tym wyróżniony), jeden tekst w książce „W ogrodzie wspomnień”, II miejsce w konkursie „Wiatr łamie wysokie drzewa, pochyla trawy” oraz wyróżnienie w konkursie „Najpiękniejszy list pisany odręcznie”. Obecność w „Angorze” w rubryce „Warto zobaczyć”.

 

Wiersze Zofii Zmarzlak-Szczesik

Moje malowanie

 

Terytorium pod moją kontrolą

mój świat

zwinne zajączki

na soczystej trawie

rozmarzę ją szerokim pędzlem

posilcie się szaraczki

posilcie nieboraczki

Na mojej łące wszystko zdarzyć się może

żółte mlecze i białe stokrotki.

Puszyste latawce, lekkie dmuchawce

 

Umoczę pędzel w czerni

Na błękitnym niebie

domaluję ptaki.

Wolne, szczęśliwe zawadyjaki

 

W oddali maznę bielą stado owiec I owczarka,

namaluję kiełbaski jemu bliskie

Ty szaraczku nie obawiaj się

wierny ich towarzysz nie zbliży się.

 

Niewielkie wzgórza na horyzoncie

dopełnią całości,

Zalśnią szkarłatem w promieniach

zachodzącej złocistej kuli.

 

Rozważania

Pokora, wdzięczność, czułość
jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła.

Pycha prowadzi do upadku.
Nie ma rozumu, logiki w tłumie,
Jest w jednostce.

Tylko z tobą chcę być.
za oknem szumi wiatr.
Niesie zapach magnolii
Miłość jest niebem.
Miłość zmienia świat.

Miłość jest piekłem.
Patrz, niebo wyszło z ram.
Ziemia drży, płacze.
Trzeba, należy, powinno, wypada
dlaczego nie… moja miła

przyjdź tutaj opowiem ci mój sen
moje oszalałe serce nie chce słuchać rozumu
na obłokach mgły rozwieszę moje tęsknoty
gwiazdy, całe niebo gwiazd.
Ten sam księżyc dla ciebie i dla mnie.

Wdzięczność


Płynie i gaśnie.
Nie oceniać, lepiej doceniać.
Trzeba mierzyć się z okolicznościami, nie dostosowywać.
Świat okręcił się wokół własnego ogona.
Rozpętany żywioł wkrótce zgaśnie
przyszedł to i pójdzie.

Tyle powodów do zachwytu
samo życie to dar
dach nad głową
świeża woda
czysta koszula
Po głową poduszka

jedzenie w lodówce
suche buty.
I ty uśmiechnięta
pomimo, że taka zajęta
podaj mi dłoń
tak mi bliską.

Puszysty śnieg – niektórzy nigdy nie doświadczyli
deszcz zmyje zimowy brud
słońce pozłocie świat
bociany wrócą wiosną
ptaki zakwilą
kwiaty zakwitną.

O Autorce

Zofia Zmarzlak-Szczesik od dziecka kocha podróże. Choć życie „Babci Zosi” obfitowało w wiele dobrych i złych przygód, pokonała wszelkie przeciwności. Pędząc pod wiatr realizuje się w wielu dziedzinach. Bohaterka naszego cyklu „Seniorzy z pasją”.

 

Wiersze Zbigniewa Szafrańskiego

Być może

Dzień dobry, z niskim ukłonem
nieśmiało wychodzi z ciemności
otwiera drzwi zamyślone
do zwykłej, codziennej szarości.
Z nadzieją w jego istnienie
otwieram radośnie oczy
Choć wiem, że już nie wiele
może mnie dzisiaj zaskoczyć
Zostałam z groszem w kieszeni
hm… może on dla mnie ma szczęście?
Być może ten dzień wszystko zmieni
sugestią lub z innym podejściem
hm… zaparzę sobie herbatkę
w rodowej porcelanie
zadzwonię, być może przypadkiem
zaproponuję spotkanie
On zawsze ma lek na mą duszę
i chęć do szczerej rozmowy
Ach, ogarnąć się muszę
by wygląd mieć wyskokowy
I cóż że na drogach ślisko
że aura siarczyście zimowa
My mamy do siebie blisko
a przyjaźń to nie gładź lodowa
Być może, tak dla rozgrzewki
do knajpki wstąpimy po drodze
coś nie coś wygrzebię z podszewki
puszczając fantazji wodze
I nagle telefon zadzwonił
To On, z jego miłym głosem
zaprasza na tańce w „Aronii”
To nie daleko…w Klubie Seniora
prawie pod nosem
Więc uwierzyłam w los życia
i szczęście tego grosika
Rum dla lepszego spożycia,
z herbatką za zdrowie Kazika!

Melancholia

Kawał drogi już przeszedłem
ale większy mam do przejścia
Nic w mej drodze nie ukryłem
oprócz przebytego szczęścia.

Szczęściem moim to, że jestem
W drodze czuję grunt podatny
Jednak rozpatruję kwestię
czy do czegoś jestem zdatny

Lubię Świat i ludzi na nim
i z talentem w nich się wkręcam
ale często jak Beniamin
mam poloty, hmm… odmieńca?

Głowę noszę hen gdzieś w chmurach
Nie używam parasoli
Może stąd ta przepaść góra
jest przede mną?
Więc stanąłem jak słup soli.

Stoję w martwym prawie stanie
Nic mnie z tego nie uwolni

ale przejść mam sporo w planie!
Może zmysły poprowadzą
w Świat Radości z melancholii!

 

Wena z goryczą

Ten zawistny, czterolistny listek koniczyny
suszę w książce „Szyderiada”
z dedykacją dla dziewczyny
Listek w książce choć zduszony
pod naporem twórczych stron
jest skruszony, niespełniony
i utracił cechę swą

Bo w naturze wodził rolą
która szczęściem była ludzi
A w tej książce z jego dolą
już nikogo dziś nie łudzi
Jego magia, los, marzenie
w końcu dopadł zwykły kres
w mym ogrodzie był zdarzeniem
wszak od zawsze był i jest

Pójdę drogą w stronę kniei
porozmyślam z książką w dłoni
i być może znak nadziei
ujrzę mimo bruzd na skroni
Chciałbym ujrzeć listka zieleń
poczuć jego tajną moc
Cóż to, w lustrze rzeczki; stary jeleń

Dziwne ale fajne tak at hoc
Wziąłem listki koniczyny

i zaczynam z roztargnienia
jeść jak sianko
ale zrzyny
Widzę żrącego jelenia
Ach to tylko jest złudzenie
bo to jam jest tym jeleniem
i to ja to sianko żuję

Cóż odwracam się na pięcie
listek w książkę, z gniewem pluję

i smętnawo na to gwizdam
bo stawałem się zwierzęciem
Sobowtóra gram w naturze
(coś mam w głowie, nie, nie powtórzę!)
W końcu jeleń to nie glista, idę dalej, głośniej gwizdam!

 

Dobra rada

Pan jest tokarz więc pan pokaż
jak się toczy pańskie życie
Jam jest drwalem, syn kowalem
wciąż myślimy o korycie

Upór ośli latorośli
może dać mi popić?
Syn w żelaznych trwa zasadach
chce koryto wykuć, a nawet wytopić
Aż mi ciary mrożą bary
graby świerzbią, by mu wrąbać
Jam jest z dziada i pradziada
drwalem z herbem Wyrwidęba

Z drewnolubną cechą zgrubną
z mocną wolą drwa doceniam
Mój synowiec ,metalowiec
żarem z miecha bucha mniemam

Panie Tokarz, sąd swój okaż!
Kto i z czego, ma tworzyć żłób?
Czy z żelaza, może z drwa?
Tokarz skrzywił wargi w ciup
Ba! Jadło jest właściwie darem.
No a dar należy cenić
Jeśli macie w sobie parę
Radzę Wam się chłopy żenić!
A koryto zmieni miano
na wykwintne smakołyki
i podane nie jak siano
lecz z rąk ślicznej Eurydyki

 

 

Na reklamę

 

Rzucam hasło na tapetę:
„Chcesz reklamę czy tandetę?”
Oba hity w dobrej cenie!
Masz więc wybór
Ufaj wenie!
Mojej jeśli łykasz temat
Co nie strawisz?
Hm…dylemat
No, nie, nie martw się tym stanem
to jest hit na Twą reklamę!

 

O Autorze

Pierwsze zdanie o mnie będzie tanie…wszakże jest w promocji!
A zawiera dziękowanie i szczyt mych emocji.

Drugie zdanie to wyzwanie z jakim ślę ukłony.
Z fajnym rymem, może z sensem?
By seniorom być znajomym!

 

Wiersze Ewy Brudek

Myślisz sen a to życie

Kiedy przeglądam stare fotografie,
Zrozumieć wciąż tego nie potrafię
I snem to wszystko się mi zdaje,
A przy tym serce me się kraje.

Czas nam dany, był chwil mgnieniem
I tak szybko się stał wspomnieniem.
Tyś jeszcze w młodości pełnej sile,
A serce twe delikatne jak motylek!

W sen wieczny życie cię wysłało,
A tyle planów względem niego miałeś!
Czy godzi się nić miłości zrywać
I czarnym kirem niebo okrywać?

Czy to z boskiej, czy nie boskiej woli,
To życie czasem tak okrutnie boli.
Trudno pogodzić się i żyć niełatwo,
Kiedy zły los kradnie z oczu światło!

Myślisz – sen to i wnet przeminie,
Lecz szybko ułudy przemijają chwile
I co snem się tobie zdawało,
Boleścią w pamięci pozostało.

/ 22.01 – 27 rocznica śmierci mojego męża/

 

***

Zamknęłam życie w małej pigułce
w otoczce pachnącej ziołami
do tego co było już nie powrócę
lecz jego obraz mam przed oczami
Obrączka na palcu jak wąż krwawozłoty
jest świadectwem i testamentem miłości
wspomnieniem bólu i tęsknoty
serca skrępowanego sznurem żałości
W kręgu niespełnionych pragnień
spopielałych marzeń w kuli szklanej zimnej
zamknęłam życie z sercem bezradnym
które umiera niczemu niewinne

Żałoba

Gdy spada deszcz milkną dzwony
Niebo woalem się zasłoni
Burzliwe myśli zwiędną nagle
Gwiazdy w czerni nocy tracą magię
Czas się zaciemni niewiadomy
Przestaną krakać nawet wrony
Dzień maskę założy by ukryć ból
Noc pozbawiona zostanie snu
Życie przebiegnie niczym w sztafecie
Szturchnie przewróci lecz nie podniesie
Masz wybór – leżeć lub się przebudzić
Otworzyć okna i wyjść do ludzi
Trauma powoli spada z powiek
Dusza próbuje ruszać w drogę
Gdy wiosna woniami ją kusi
Czujesz że żałobę czas porzucić
Nic przecież nie może trwać wiecznie
Zmienia się aura – odświeża powietrze
Obrazy płyną jak w kalejdoskopie
Życie bez bólu to jest utopia
/A może ktoś ma takie szczęście/

 

Zawsze potrzebny jest czas

przeżyłam to co się mi zdarzyło
przeżyłam ból i miłość
przeżyłam co nigdy nie wróciło
przeżyłam choć nie lekko było

i wstałam by iść dalej
i poszłam jak lunatyk
i nie rozumiałam wcale
skąd tej adrenaliny zastrzyk
wciąż o poranku miałam

dziś już wiem jak to się stało
dziś już wiem komu dziękować
dziś wiem dlaczego bolało
jak ważna w życiu pokora

 

***

Przychodzi człowiek na ten świat
i odważnie stawia kroki
zostawiając każdego dnia
jakiś ślad
Nie myśli czy się przewróci czy nie
obraną ścieżką wciąż idzie
apetyt na życie wciąż ma
i w duszy mu gra
Z każdym krokiem apetyt rośnie
choć przychodzi iść mu po grudach
wierzy i nie wierzy że mu się uda
chciałby mieć skrzydła jak ptak
Zaczyna się wspinać i chwyta wiatr
próbuje spełniać marzenia
zostawia po sobie wyraźny ślad
rozkwita i więdnie jak kwiat


Aby żyło się lepiej

Uwolnić serce od ciszy
uwolnić oczy od mroku
niech dzień stanie się milszy
niech w duszy płynie spokój
czy to dzięki poezji
czy też zwykłej melodii
myśl nabierze finezji
serce z bólu uzdrowi
każdy na to ma patent
by się żywcem nie grzebać
jesienią zimą czy latem
trzeba serce dogrzewać

O Autorce

Pielgrzymka moja wciąż trwa, mimo upływu lat i kłód rzucanych przez los, licznych awarii, stopy trzymają się ziemi, a kręgosłup trzyma pion. Dzięki Bogu – powtarzam to sobie każdego dnia, jednak mam swojego Anioła, co nade mną czuwa, nauczył mnie pokonywać ból.

Mam tyle, ile mam, chociaż chciałabym więcej, a przynajmniej, by oddał mi los, to co zabrał, bez procentów, lecz aby dom przestał się bujać, jak ta łódka na morskiej fali. Sama się dziwię, że nie utonęłam w tym jeziorze łez powiększającym się jesienią.

Wyruszam w podróż nocą, kiedy księżyc wyznacza drogę gwiazdom. Chociaż słaba byłam z geografii, wiara dawała mi nadzieję, że się uda. Potem zrozumiałam, że jestem skazana na tułaczkę, dobrze, że w tej podróży są przystanki, gdzie chwilę mogę odpocząć, złapać oddech.

Wędruję od domu do domu, odwiedzam cmentarze, rozmawiam z duchami, nie, nie śpieszno mi do nich, ale wiem, że są przyjazne i czuję się przy niech bezpiecznie.

Tęsknię, wciąż tęsknię, czasem już nie wiem za czym bardziej, czy za utraconym szczęściem, czy za domem wypełnionym śmiechem, czy za kołyską z ramion, która kołysała by mnie do snu, moją miłością.

Czuję głód życia, czuję się ułomna, czasem czuję swój garb i pot, który spływa strużkami tworząc słone jeziorka pod powiekami. Mam zawsze czyste buty i jasne spojrzenie, a serce gorączka wciąż trawi. Mój świat się już nie zmieni, a dusza wciąż kreśli jakiś plan i miesza mi w głowie, i zakłóca sen. Tak niewiele zależy już ode mnie, świat w którym marzenia się rodziły, spłonął. Nowe ścieżki zbyt kręte, drogi biorą ostry zakręt, a ja mam klaustrofobię, gdy mam mało światła.

Mimo to, wierzę, że dam radę cieszyć się jeszcze radością rodzica, którego dzieci są szczęśliwe i wraz z nimi i przy nich ogrzewać się ciepłem ich serc. A najważniejsze; wierzę, że dam radę i na własnych nogach dojdę tam, gdzie płomień świeczki gaśnie sam.

Nie ma samotności całkowicie samotnej.

Dołącz do akcji #Seniorki Piszą! #Seniorzy Piszą!

Zapraszam do unikalnej inicjatywy, jaką jest nasza akcja #SeniorzyPiszą. Jej celem jest zaprezentowanie twórczości seniorów, którzy nieustannie zaskakują nas swoim talentem i kreatywnością. Bez względu na to, czy jest to poezja, krótkie opowiadania, czy codzienne refleksje – każda forma ekspresji jest mile widziana i cenna.

Zachęcam Cię do dzielenia się pracami swoich podopiecznych, by pokazać światu bogactwo ich wyobraźni i talentu. Pamiętaj, że każdy tekst stanowi cenny wkład w naszą wspólnotę i ma moc inspirowania innych!

Napisz na super.senior@op.pl

Seniorzy Piszą
Udostępnij, będzie mi miło 🙂

Zapisz się do newslettera!👋

Jeden klik, a jako pierwszy poznasz wartościowe treści

👉 Wsparcie i aktywizacja seniorów

👉Pomysły na zajęcia terapeutyczne i aktywizacyjne

👉Projekty i przedsięwzięcia podnoszące jakość życia osób starszych

Nie bój się spamu! Wysyłam tylko najlepsze treści!

Zapisz się do newslettera!👋

Jeden klik, a jako pierwszy poznasz wartościowe treści

👉 Wsparcie i aktywizacja seniorów

👉Pomysły na zajęcia terapeutyczne i aktywizacyjne

👉Projekty i przedsięwzięcia podnoszące jakość życia osób starszych

Nie bój się spamu! Wysyłam tylko najlepsze treści!

Dodaj komentarz