Pisanie otwiera przed seniorami szerokie pokłady możliwości. W ich twórczości wspaniale widać wyjątkowy sposób patrzenia na świat. Przeczytajcie sami!
Wiersze Antoniny Tarnowskiej
Dwie wiosny
Jaką wiosnę pamiętasz?
Jaką wiosnę wspominasz?
Czy tamtą wiosnę życia?
Czy tę, która przyszła dzisiaj?
Czy tę, która minęła, wychyla się z ukrycia?
Czy tę, która co roku budzi nas do życia?
Ta pierwsza pozostała w naszej pamięci,
A ta coroczna zachwyca nas i nęci.
I daje nadzieję, że warto, że trzeba
Odkrywać codziennie kolory nieba.
Choć tęsknisz za tamtą wiosną czasami,
To tyle jej barw jesiennych jeszcze przed nami.
Święta i Covid
Kiedy grudzień się zbliża – każdy pamięta
O Mikołaju i pięknych świętach.
Co nam przyniosą? Z kim się spotkamy?
Co dostaniemy? Wszyscy wzdychamy.
Tymczasem teraz – tak się złożyło,
że takich świąt jeszcze nie było!
Dopadł nas wirus – covidem zwany
i pozamykał wolności bramy.
Choć służba zdrowia bardzo się stara,
ogromna liczba bywa w ofiarach.
Na kwarantannie, czy to w szpitalach
ludzi ogarnął ogromny strach.
Czy to przetrwamy? Czy radę damy?
Wielki niepokój dziś w sercach mamy.
I choć maseczki wszyscy nosimy,
co będzie dalej wciąż się boimy.
Prośmy więc małe Dzieciątko z Betlejem,
aby nam wlało w serca nadzieję.
Może Mikołaj – patron wierzbiński
ochroni zdrowie nas wszystkich.
Za rok powrócą prawdziwe święta,
Takie, o których każdy pamięta.
grudzień 2020
O Autorce
Antonina Tarnowska – emerytowana nauczycielka biologii i chemii, pełniła funkcję dyrektora szkoły podstawowej w Wierzbnie. Jest pasjonatką ogrodnictwa.
Od 2021 roku aktywnie uczestniczy w zajęciach Klubu Senior+.
Twórczość Ewy Wołyńskiej
„DIAGNOZA MIŁOŚCI”
CHCE WAS UŚWIADOMIĆ, CO TO JEST MIŁOŚĆ
BO WIECIE, OBJAWY SĄ RÓŻNE
I MOŻNA SIĘ POMYLIĆ
CZĘSTO OBJAWY MIŁOŚCI MOŻEMY POMYLIĆ
Z CHOROBĄ I TO CAŁKIEM POWAŻNĄ
TAK WIĘC – KIEDY DRŻY CI SERCE, BO MYŚLISZ
O NIM LUB PANOWIE – O NIEJ…
DLA NAS TO MIŁOŚĆ, MIŁOŚĆ, ACH MIŁOŚĆ
DLA LEKARZA – WYROK TRACHYKARDIA
Z PRAWDOPODOBIEŃSTWEM ARYTMI SERCA (JAK NIC ATAK SERCA)
INNY OBJAW – NIEKOŃCZĄCE SIĘ DRŻENIE RĄK, NÓG
I INNYCH CZĘŚCI CIAŁA- OCZYWIŚCIE MIŁOŚĆ, MIŁOŚĆ, KOCHANI
DLA LEKARZA NIESTETY PARKINSON
RADOŚĆ, A WIĘC STAŁY UŚMIECH NA TWARZY
TO PRZECIEŻ MIŁOŚĆ
DOKTOR STWIERDZA: PORAŻENIE NERWÓW TWARZOCZASZKI
KIEDY JESTEŚMY ZAKOCHANI, MAMY PROBLEMY
Z KONCENTRACJĄ, NIE POTRAFIMY SIĘ SKUPIĆ,
ZAPOMINAMY O DROBIAZGACH
A W PRZYCHODNI DOWIEMY SIĘ, ŻE MAMY
WCZESNE OBJAWY ALZHEIMERA
MYŚLĄC O UKOCHANEJ OSOBIE, CZUJEMY STAŁE
LUB CZĘSTE PODNIECENIE SEKSUALNE – DLA NAS TO MIŁOŚĆ
NIESTETY PSYCHIATRA STWIERDZI, ŻE TO NIMFOMANIA
OCH, MIŁOŚĆ… MIĘKKIE KOLANA, UTRATA ENERGII, KIEDY WIDZISZ OBIEKT SWEGO ZAKOCHANIA.
DOKTOR NIESTETY STWIERDZI: TO POCZĄTKI SKLEROZY
POŹNIEJ MYŚLISZ I MYŚLISZ I NIE MOŻESZ
PRZESTAĆ MYŚLEĆ O TYM (TEJ) WYBRANEJ
TAK – TO MIŁOŚĆ
A PSYCHOLOG POWIE CI – TO NERWICA NATRĘTCTW,
IDŹ DO PSYCHIATRY
ZDARZA SIĘ, ŻE CZERWIENISZ SIĘ NA TWARZY,
NA SZYI – NO PRZECIEŻ TO MIŁOŚĆ
DLA LEKARZA TO LEUKEMIA
KIEDY CZŁOWIEK ZAKOCHANY CIERPI NA BEZSENNOŚĆ
TO MIŁOŚĆ… MIŁOŚĆ
DOKTOR POPATRZY, POŁUCHA I WYDA DAGNOZĘ
DEPRESJA
CZĘSTO MAMY POCZUCIE, ŻE CZUJEMY ZAPACH
OSOBY UKOCHANEJ – NAWET JAK NIE MA JEJ
W POBLIŻU – ACH, TO MIŁOŚĆ.. MIŁOŚĆ
LEKARZ STWIERDZI, ŻE TO SCHIZOFRENIA
A KIEDY NIE MOŻESZ USIEDZIEĆ NA MIEJSCU
TO PRZECIEŻ EWIDENTNIE MIŁOŚĆ
DOKTOR ZNOW POSTAWI SWOJĄ CENNĄ DIAGNOZĘ – HEMOROIDY
TAK WIEC, KOCHANI, KIEDY SIĘ ZAKOCHACIE,
NIE IDŹCIE DO LEKARZA, BO WAS
WYLECZY NIE TYLKO Z MIŁOSCI.
Matka
Rwąca rzeka miłości
Bezkresny ocean przebaczenia
Ramiona do wtulenia
Ukojenie
Zmniejszone cierpienie
Zapach konwalii i biel jaśminu
Święta, które błogo przeminą
Rada i ostoja
Dziękuję za życie – ja córka Twoja
Wielki pasterz
Dałeś nam Panie wielkiego pasterza,
głosząc Twe słowo cały świat przemierzał
Kochał Ciebie, jak brata
I Matkę Twą miłował
Każde stworzenie twoje szanował.
Uczył miłości
Karmił nadzieją
Wiarą nas poił
Modlitwą chronił
kiedy odszedł
Świat zamarł w bólu i ciszy
Dziś głos jego już tylko Ty Panie słyszysz
Góralska pieść chwały,
Radosna kolęda,
I słowa:
„tak czekałem, a Wy przyszliście do mnie,
zawsze będę między swymi
Ja, syn polskiej ziemi”
Świat
Dzisiejszy świat to technika
I co z tego wynika
Prawdziwa wieś z powierzchni ziemi znika
Co się stało z naszą wsią?
Niby to wieś, a zwierzaka nie uświadczysz
Ani kurki, ani kaczki, gęsi? perliczki?
Kogucika czy indyka,
ba… moi drodzy i z kurnika,
I z chlewika porobili garaże, taka teraz technika,
Garaż zamiast chlewika.
I w chlewiku już nie mieszka świnka, a tak ładnie się śpiewało
Kiedy dziecko było małe
Dziś technika weszła do kurnika i chlewika,
W jednym kurniku tysiące kur jedzą i piją z jakiś tam rur
Naturą świnki wejść do korytka, poleżeć w gnoju,
A dziś karma z podajnika, taka to technika.
Świnka nie uświadczy słomy, a więc i gnoju,
Jeszcze czepiają się uboju – tak nie można,
Nie wypada, bo stres świnki w mięsku się odkłada
A zestresowana świnka to niesmaczna wieprzowinka.
Jak tu dzisiaj wytłumaczyć dziecku, że
Kurka ma piórka, że znosi jajeczka
A z jajka ? Dla dziecka to już całkiem bajka,
No bo z jajka od kurki może być coś takiego
Coś takiego maleńkiego i nazywa się
Kurczaczek czy pisklaczek?
Co bardziej sumienna mama,
Próbuje z impasu wyjść sama.
Pokazuje kurkę na obrazku czy tez w intrenecie
I mówi „ko-ko-ko” – kurka woła moje dziecię.
Kurka znosi jajka – wcale to nie bajka.
A gdy dłużej posiedzi, wylęgną się pisklęta.
Czy to dziecię zapamięta? (może babcia opowie)
Dziś, kochani, taka jest technika, że ojciec
Po pracy przed telewizorem znika,
Siedzi na czterech literach na kanapie
I łomużunie z gracją chlapie.
Przy czym łyka piwko gul-gul, gul-gul,
Czyżby przechodził zindorzenia ból?
Tak kochani, tak technika
Koń ze stajni dawno już pobrykał
Teraz maszyny to takie, że człowiek
Słusznego wzrostu czuje się, jak krasnoludek przy nich
Dzisiaj pytasz dziecka: skąd mamy jajeczka?
Odpowiedzi pełna teczka
Dziecko ze zdziwieniem Ci odpowie – no jak to skąd?
Z Biedronki.
I szyneczka z Biedronki,
I mleczko z Biedronki – kto opowie dziecku
Jak krówka chodziła na łąki.
Kochani, taka technika, taka technika
Wszak Biedronka, Boża krówka
To i znajdzie się parówka.
Innych rzeczy też bez liku.
Nie potrzeba dziś kurników i chlewików,
Taka, Panie, dziś technika.
Dziś miastowi chcąc spokoju na wsi się budują,
Lecz na zapach firmy „Chlewik-kurnik” – ostro się buntują.
Wszak to każdy o tym wie
Że aromat wsi to nie Coco Chanel.
Dalej w to już nie wnikam,
Bo miastowi – to technika.
Od wiek wieków nasi pradziadowie
Jak rano wstawali? No kto na to odpowie?
Dzielny kogut w kurniku,
tuż po świtaniu wołał „kuku ryku”.
Za niedługi czas, już po tym pierzastym budziku
Krówki wołały z obórki, a świnki w chlewiku.
I tak się życie kręciło,
Aż miastowych to wkurzyło.
Co to za krzyki o świtaniu,
Kiedy my jeszcze leżymy w posłaniu.
112 wykręcają i mocno poirytowani tak gadają
– Halo! Ratunku! Proszę Pana! Noc nie przespana!
Spać nie dają, bo gdakają
I kwakają, no i te gazy cieplarnianie wytwarzają,
Niech ten piękny kur, co pieje tak cudnie,
Niech pieje – lecz nie o świcie, a w południe!
A w ogóle, drogi ratowniku, zamknij go w jakimś leśnym kurniku!
Żeby budził lisy, sarny
– Oj kogucie, na wsi los Twój marny!
Mając najlepsze smartfony,
Ci nowi mieszkańcy wsi wykonują telefony!
– Panie Drogi! Droga Władzo!
Jak tak można? Już minęła godzina 22.
Już nocna szaruga
A za oknem hałas trwa.
Kombajn winny!!
Kosi zboża i silnik mu gra!
My na wsi chcemy spokoju,
A nie hałasu i gnoju.
Żeby było sielsko, anielsko,
Żadnego hałasu, żadnego smrodu,
Wieś to ma być przedsionek rajskiego ogrodu.
I spójrzcie na tego biednego rolnika,
Jaka to teraz technika.
Droga
Dlaczego tu postawiłeś mnie Panie?
Dlaczego stopy me kroczą ścieżką znaną, lecz nieznaną?
Każdego dnia inna, nowa droga.
Każdego dnia uczę się służyć od nowa.
Tu słyszę nocą krzyk miłości – niemówiącego.
Tu widzę spojrzenie radości – niewidomego.
Poznaję mowę ciała.
Tobie Boże za to chwała.
Spraw, abym się chlebem dla nich stała.
O Autorce
Ewa Wołyńska – instruktor terapii zajęciowej.
Mówi o sobie, że kocha Boga oraz ludzi i najbardziej jest szczęśliwa, kiedy może innym pomagać. Pracowała w przedszkolu, żłobku i 27 lat w Domu Pomocy Społecznej z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie.
Twórczość Zbigniewa Szafrańskiego
Lato jak na tacy
Dziadek usiadł na ławeczce
i zadumał się sromotnie
Wprawdzie myślał o wódeczce
jednak chciawszy górnolotnie
czymś zabłysnąć w swej dzielnicy
wpadł na pomysł wręcz z kosmosu
niosąc tackę do piwnicy
że wymyśli na nią sposób
(ku radości wielu osób?)
W głowie dziadka, burza zmysłów
szuka cech zbędnego sprzętu
Oglądając tackę wprost używał cierpkich przysłów
(Nie stosował komplementów)
Ona nie ma swej wartości!
Brak jej funkcji, przeznaczenia
Lecz w piwnicy skryć?
To złości!
Chce jej życia przedłużenia!
Chciałby nadać drugie życie
w innej formie.
Różne style
Wreszcie zamknął się w piwnicy
(w tej ciemnicy) i majstrował
tak mijały słodkie chwile.
Gdy nadeszła prezentacja
Lato jak na tacy!
Tradycyjnie przy tym klonie,
który jest jak śmieszna stacja,
zatrzymują się Ci wszyscy,
którzy się pozbyli tacy.
Morał z tego: w recyklingu
słuszna racja!
Pokuta na wakacjach
Starej Wiedźmie głowa pęka
czyniąc czary w grzesznym bycie.
Dziś chcę dobrą być i piękną
Pragnie zmienić swoje życie!
Postanawia, że się zmieni
Dość ma czarów, krzywdy ludzi.
Idzie z duszą ma ramieniu
do katedry rozgrzeszenie chce wyłudzić.
Przyszła Wiedźma do spowiedzi
Konfesjonał cały w smole
A w nim smutny diabeł siedzi
gładząc zmarszczki na swym czole
Wiedźma na ten widok słabnie
i o pomoc z chrypą woła
gdyż ten diabeł bardzo zgrabnie
zgładził swoje zmarszczki z czoła
No, a ona Wiedźma stara
też ma zmarszczek wręcz na krocie
bo czarami złem się para
a od dzisiaj chce żyć w cnocie
I wyznając to diabłowi
oczekuje rozgrzeszenia
Diabeł znowu się zamartwia
dając jej do zrozumienia
że nie straci nawet jednej
zmarszczki na swym marnym licu
ani swej natury wrednej
jeśli żyć już chce bez picu
I tłumaczy o koncepcji
której Wiedźma nie śmie rzucić
a urodę do percepcji
po diabelsku jej przywróci
Wiedźma radość powstrzymuje
po diabelskim zapewnieniu
I przyrzeka (lecz blefuje)
że da wszystko w oka mgnieniu!
Diabeł na to czekał chytrze
i zażądał wiedźmiej duszy
Wiedźmie aż zagrało w sercu
postanawia diabła wzruszyć
Wypowiada wszak zaklęcie
diable bądź mym masażystą!
Oddam duszę, za twe ręce
za opiekę twą wieczystą
(„i do diabła” jeszcze więcej!)
Minął kwadrans, biją dzwony
Giną zmarszczki z Wiedźmy twarzy
Diabeł ogon ma skulony
Duszy wziąć się nie odważył
Wiedźmie jednak w głowie świta
że diablisko jest poczciwe
No i ta diabelska kita
Wiedźma łapie go za grzywę
weź mą duszę ze mną całą
i wyjedźmy (nie do piekła)
Bo pokutą będzie Wyspa, hm Melita!
Tam się kusić będziem śmiało!
O autorze
Zbigniew Szafrański o sobie:
Pierwsze zdanie o mnie będzie tanie…wszakże jest w promocji!
A zawiera dziękowanie i szczyt mych emocji.
Drugie zdanie to wyzwanie z jakim ślę ukłony.
Z fajnym rymem, może z sensem?
By seniorom być znajomym!
Dołącz do akcji #Seniorki Piszą! #Seniorzy Piszą!
Zapraszam do unikalnej inicjatywy, jaką jest nasza akcja #SeniorzyPiszą. Jej celem jest zaprezentowanie twórczości seniorów, którzy nieustannie zaskakują nas swoim talentem i kreatywnością. Bez względu na to, czy jest to poezja, krótkie opowiadania, czy codzienne refleksje – każda forma ekspresji jest mile widziana i cenna.
Zachęcam Cię do dzielenia się pracami swoich podopiecznych, by pokazać światu bogactwo ich wyobraźni i talentu. Pamiętaj, że każdy tekst stanowi cenny wkład w naszą wspólnotę i ma moc inspirowania innych!
Napisz na super.senior@op.pl