Współczesne starzenie się to coś zupełnie innego niż jeszcze kilka dekad temu. Dla wielu osób starszych osób termin „senior” wiąże się z ograniczeniami, a nie z nowymi możliwościami i nie pasuje do ich realiów życia… Zapraszam do lektury felietonu.
Czy tradycyjnie pojmowana starość odchodzi do lamusa?
Świat zmienia się błyskawicznie, a my zmieniamy się razem z nim. Technologia, praca, kultura i sposób, w jaki się starzejemy – wszystko ewoluuje, redefiniując pojęcia, które kiedyś były oczywiste. Jednym z nich jest słowo „senior”, które w świetle polskiego prawa dotyczy osób od sześćdziesiątego roku życia. Ale czy sześćdziesięciolatek to naprawdę „senior”? Dla wielu osób to określenie budzi sprzeciw – i trudno się temu dziwić.
Przecież senior to nadal termin nacechowany stereotypami: zależność, słabość, wycofanie. Nic dziwnego, że współcześni sześćdziesięciolatkowie protestują, bo ich codzienność nijak nie pasuje do tego obrazu.
W społecznym odbiorze starość od dawna pozostaje czymś, co się zbywa – najlepiej szybko, jednym zdaniem, tematem zastępczym. Wizerunek seniora to jeden z ostatnich bastionów stereotypów, które trudno przełamać. A przecież współczesny sześćdziesięciolatek to często osoba, która czuje się na lata młodszą. Jeśli dzisiaj sześćdziesięciolatkowie protestują przeciwko etykietce „seniora”, to można sobie tylko wyobrazić, jak wyglądać będzie przyszłość – być może będziemy mieli osiemdziesięciolatków, którzy wciąż będą się czuli młodzi, niezależni, silni.
Życie zaczyna się po sześćdziesiątce, czyli dość stereotypów
Dzisiejsi seniorzy to ludzie pełni życia, energii i planów. Właśnie przechodzą na emeryturę, ale nie po to, by przesiadywać bezczynnie w domu – wręcz przeciwnie, odkrywają nowe pasje, podróżują, rozwijają zainteresowania, często pracują na pół etatu lub w formie wolontariatu. Tymczasem ich świat zaczyna pełnić rolę swego rodzaju lustra, w którym przegląda się całe społeczeństwo.
Świadomość tego, kim jest „senior”, zmienia się, ale nie nadąża za nią język i sposób, w jaki postrzegamy starość. Słowo to wciąż niesie ze sobą skojarzenia, z którymi współczesny sześćdziesięciolatek – i to bez względu na to, czy czuje się młodo, czy też nie – nie chce mieć nic wspólnego. Potwierdza to raport Senior App, gdzie jednoznacznie stwierdzam jako jeden z ekspertów, że osiemdziesięciolatkowie czują się młodziej niż wskazuje metryka.
Przyszłość natomiast zapowiada jeszcze większe zmiany. Profesor Piotr Szukalski mówi, że już za trzy dekady świat starości przejdzie prawdziwą rewolucję: lawinowo wzrośnie liczba osób między osiemdziesiątym a setnym rokiem życia. W 2050 roku 1 na 9 Polaków będzie miał osiemdziesiąt lat lub więcej! Jeśli już teraz sześćdziesięciolatkowie sprzeciwiają się stereotypowemu postrzeganiu starości, to możemy sobie wyobrazić, że niebawem nawet osiemdziesięciolatkowie będą aktywnie redefiniować granice tego, co oznacza wiek dojrzały.
Przeczytaj także: Polscy seniorzy nie czują się starzy! Raport Fundacji Senior App
Senior z metryki czy z wyboru? Jak zmienia się postrzeganie wieku
Warto zadać sobie pytanie: co jako społeczeństwo wiemy o starości i seniorach? Prawda jest taka, że nie wiemy zbyt wiele, a ten obraz często kreują media – jak pisałam w felietonie Gerontoapokalipsa? Przerwijmy negatywną narrację o starości! Znamy ludzi, którzy do końca życia pozostają pełni ciekawości świata, otwarci na zmiany i gotowi przeżywać nowe przygody. Jednocześnie wiemy, że starość bywa też trudna, bo organizm ma swoje ograniczenia, a samotność może doskwierać. Przekonanie, że wraz z wiekiem życie automatycznie traci na wartości, jest jednak najzwyczajniej w świecie krzywdzące.
Tu nasuwa mi się refleksja Marii Czubaszek, która powiedziała żartobliwie, ale nie bez filozoficznej głębi, że „Lepiej być młodym niż starym, ale lepiej być starym niż martwym”. Bo paradoksem można nazwać fakt, że choć nikt nie chce być stary, to każdy z nas chce żyć długo. A do tego trzeba przyjąć starość jako naturalny etap życia.
Starość jest pojęciem względnym – poczucie starości to kwestia indywidualna, a wiek mentalny nie zawsze odzwierciedla ten zapisany w dokumentach. To raczej świadomość, że życie, choć może inne, wciąż ma swoją wartość, głębię i radość. Bycie seniorem nie powinno oznaczać końca, a raczej mądrze przeżywaną dojrzałość. Wygląda na to, że sami seniorzy lepiej niż ktokolwiek inny wiedzą, że starość – ta wewnętrzna, mentalna – to coś, od czego chcą trzymać się z daleka tak długo, jak to możliwe.