W mediach coraz częściej czytamy o nadchodzącej katastrofie demograficznej, która ma nas wszystkich pogrążyć. Wciąż podkreśla się, że starzejące społeczeństwo to ogromny problem ekonomiczny, ale również zagrożenie dla przyszłości naszej planety. Prognozy mówią, że liczba osób starszych drastycznie wzrośnie, a systemy opieki zdrowotnej i społecznej nie będą w stanie podołać temu wyzwaniu. Czy szafowanie statystykami budzi również Twój lęk?
Dr Bartoszewicz, ekonomista, ekspert w zakresie polityki publicznej w jednym z wywiadów roztacza smutną wizję, że dorasta pokolenie, które może w przyszłości czuć moralny obowiązek „wybicia” osób starszych, ponieważ staną się one obciążeniem dla planety. Uważam, że kreowany dziś przez media obraz „gerontoapokalipsy” może odegrać dużą rolę w realizacji takiego czarnego scenariusza. Powód – taki obraz wydaje się być silnie ugruntowany w narracji, która skupia się niemal wyłącznie na negatywnych aspektach starzenia.
Polskie media codziennie bombardują nas liczbami i prognozami, a jednym z bardziej poruszających przykładów są dane dotyczące ilości ton zużytych pampersów wywożonych z domów opieki w Japonii, która – jak podaje ONZ – ma obecnie najstarszą populację na świecie. Statystyki te budują przekonanie, że starość to wyłącznie czas zależności, chorób i degradacji fizycznej. A o ekologicznych przesłankach tej informacji już nie wspomnę…
Straszna, brzydka i nikomu nie potrzebna starość. Świat oczami młodych
Dłuższe życie nie dla wszystkich wydaje się być informacją optymistyczną, bo oznacza, że seniorzy generują wyższe koszty socjalne, a te ponoszą młodsze pokolenia. A one nie mają dzieci, które mogłyby przejąć ten ciężar lub deklarują, że ich po prostu nie chcą.
Już dziś ludzie młodzi czują lęk przed starością, niechęć, a czasem i wrogi stosunek do seniorów. Brak wychowania w rodzinach wielopokoleniowych sprawił, że w dużej mierze to media budują i – co gorsza – kreują ich obraz rzeczywistości.
Budowane w konwencji sensacyjnej obrazy starości jako (neuro)degeneracji sprawiają, że młodzi ludzie widzą ją jako etap życia, którego należy unikać za wszelką cenę. Ich wizja starości opiera się na stereotypach: alzheimer, demencja, samotność, bezradność, co mają potwierdzać zasłyszane informacje o nadużyciach w prywatnych domach opieki i statystyki chorób otępiennych.
Nic dziwnego, że młodzi ludzie boją się swojej przyszłości, skoro przekonuje się ich, że starość to czas, gdy człowiek zamienia się w pacjenta przykutego do łóżka, potrzebującego do życia jedynie medykamentów. A co z potencjałem intelektualnym? Co z doświadczeniem, wiedzą, życiową mądrością? O tym też się mówi i pisze, ale zdecydowanie jeszcze za mało.
„Mam 80 lat i nie czuję się staro” – odraczanie starości
Wypaczony obraz starości nie tylko izoluje młodych od starszych generacji, ale także budzi bunt dojrzałego pokolenia. Coraz częściej słyszymy od osób w wieku emerytalnym, że nie chcą być nazywani „seniorami”. To słowo kojarzy im się z kimś, kto już nic nie wnosi do społeczeństwa, z kimś zależnym. Tymczasem coraz więcej starszych ludzi jest aktywnych zawodowo, uprawia sport, podróżuje i angażuje się w życie społeczne. Nazywanie ich „starymi” tylko ze względu na wiek kalendarzowy jest stygmatyzujące i prowadzi do ageizmu.
W raporcie „Ocena potrzeb w zakresie wsparcia dla Seniorów w Polsce 2024”, gdzie zabieram głos jako ekspert, podkreślam: Co drugi Polak po 80. roku życia czuje się młodziej niż wskazuje metryka! Dla młodych to szok i niedowierzanie, że w tym wieku jeszcze ma się marzenia, plany i jest się aktywnym.
Pokolenie Silver to grupa niejednorodna, obejmująca wiele generacji, możliwości i potrzeb. W porównaniu do naszych dziadków dzisiejsi seniorzy są… młodzi. To nie żart. Badania dowodzą, że obecny 70-latek jest w stanie fizycznym 50-latka sprzed kilkudziesięciu lat. Możemy biec, podróżować, pracować i żyć pełnią życia o wiele dłużej, niż się wydaje. Jedyne co nas hamuje to stereotypy, które wciąż mają się dobrze.
Stawiajmy mosty między pokoleniami, zamiast je za sobą palić
Narracja, która sprowadza seniorów wyłącznie do problemów zdrowotnych, musi się zmienić. I powoli łamią się pierwsze lody, gdy na celowniku mediów pojawiają się ludzie w wieku emerytalnym, którzy nie czekają przed telewizorem na listonosza, ale często prowadzą bogate życie towarzyskie, intelektualne i zawodowe.
Świat wokół nas się zmienia – i my razem z nim. Nie czeka nas żadna „gerontoapokalipsa”, jeśli tylko jako społeczeństwo zmienimy podejście do starzenia się. Być może, zamiast obawiać się przyszłości, powinniśmy zacząć się do tej zmiany przygotowywać – także, a może przede wszystkim – mentalnie. W końcu starość nie jest końcem, ale naturalnym etapem życia – a każdy etap może być piękny, jeśli tylko pozwolimy sobie to dostrzec.
To od nas zależy, czy starość będziemy postrzegać jako ciężar, czy jako etap życia, który może być pełen możliwości. Należy poważnie się zastanowić, co zrobić, by młodzi zaczęli dostrzegać potencjał, który tkwi w starszym pokoleniu. Ja stawiam na dialog pokoleń – musimy po prostu wzajemnie się poznać. I tu mam przykład dobrych praktyk, które już przynoszą dobre rezultaty: Międzypokoleniowy most – projekt Fundacji Czerwone Noski, który był odpowiedzią na rosnącą samotność, poczucie izolacji i problemy z samoakceptacją. Bo obie grupy – seniorzy i nastolatki mówią, że czują niewidzialni i pomijani w społeczeństwie. Takie mosty są potrzebne, bo one łączą pokolenia. Zamiast eskalować napięcie, budujmy ich coraz więcej.